Let's talk!

olej konopny cbd 10 opinie

  • click to rate

    depresja nie ma przed Tobą tajemnic™

    Przygnębienie – coraz częstsza, trudna do zdiagnozowania, a tym bardziej wyleczenia schorzenie, która to przyczynia się do tego, że świat po prostu przestaje mieć jakiekolwiek barwy, poza szarością. Jest to stan emocjonalny, w którym nie posiadasz energii na nic. Nie masz ochoty na nic. I nie dostrzegasz już nadziei na to, że coś może się zmienić. Formuje się pomału, nie do końca wiadomo jak. Psychiatrzy mają odmienne książki i odmienne metody, pomimo tego nawet najtęższy intelekt pod żadnym pozorem nie rozszyfruje całkowicie innego ludzkiego intelektu. Mózg stanowi albowiem niezwykłość na skalę kosmiczną, mechanizm bardziej złożony niż cokolwiek, co zbudował człowiek poprzez tyle lat swego istnienia. Trudność w tym, że nasz wewnętrzny organ dowodzenia nie działa jak robot. Nie przypomina wcale fabrycznie produkowanych komputerów, z których każdy działa tak samo. Co więcej! Mózgi są rozmaite, kompletnie niedające się przewidzieć. Ile jednostek, tyle osobowości. Nie ma więc jedynej słusznej strategii działania w przypadku depresji. Psychiatrzy potrafią wspierać się o uśrednione wzory, co nie w każdej sytuacji zapewnia korzystne wyniki.

    Przeciętny człowiek nawet sobie nie wyobraża, jak ciężko jest egzystować z depresją. Myślenie, że jednostka ludzka nań cierpiąca jest w stanie ot tak przestać, wówczas gdy skupi się na pozytywnym odbiorze otoczenia. Samo skoncentrowanie się nie jest jednakże proste jak A lub B. https://redirect.qxa.pl/4KSW5 Szerzej rozwinę moc wiary w dalszej części artykułu. Pozyskanie jej jest bowiem nawykiem. Póki co chciałbym, byśmy przestali traktować wszystko w sposób „to na pewno banał, skoro ja myślę, że to banał”. Nic nie jest w naszym własnym planecie tak łatwe, na jakie wygląda. Nie da się w ułamek sekundy stać się bogiem życia. Jak najbardziej, sposobność na powolne wspięcie się na szczyt swych sposobności jest zawsze. Sens istnieje zawsze. Trudność w tym, że chory z tą podstępną przypadłością po prostu nie widzi dostrzega perspektywy istnienia celu, tak jak np. ty, czytelniku, nie widzisz ewentualności, że niedaleko ciebie za moment pojawi się tęczowy jednorożec grający utwory Mozarta na fortepianie. Nonsensowne? Cóż, taka rzeczywiście jest ta choroba- atakuje zwykły, piękny umysł falami skrajnego nonsensu i poczuciem absurdu egzystencji. Tak więc nic nie da zakładanie, że depresję da się zwalczyć jednym ciosem. To bardziej wew i stopniowe dojrzewanie, niczym larwa w kokonie, po to by stać się motylem. Stwarzanie w sobie przekonań to w istocie wyczyn wymagający cierpliwości. Chcę więc, czytelniku, abyś czytając ów artykuł, rozumiał, że przedstawione niżej sposoby i ich wprowadzenie w swój umysł potrafią zająć nieco czasu. I pamiętał, że jedna porażka w żadnym razie nie znaczy klęski- jeżeli coś nie wyjdzie, masz prawo edukować się na błędach. Masz prawo znów wstać i biec do mety. Lekarze na ogół przepisują medykamenty, które otumaniają, wyniszczają, uzależniają i w znacznej części przypadków nic niestety nie mogą podołać. Przygnębienie nie jest jak ból głowy- bierzesz niezwykły lek i znika. Jest jak agresywny furiat, mierzący STO centymetrów i ważący 100 kilo więcej od ciebie, który to staje vis-a-vis cherlawego biedaka na ringu. Wyłączną bronią tego mikrusa będzie jego własny umysł. Jak walczyć? Jak nie dopuścić do potrzeby mierzenia się z depresją? Ów artykuł odrobinę streści metody opozycji:

    Medytacja

    Nic nie ma tak zbawiennego działania na zdrowie człowieka, jak ona. Z rzadka się o tym mówi, ale w końcu wielkim korporacjom nie zależy na naszym zdrowiu, lecz na zysku ze zbytu leków. Należy przyznać że, w niniejszym trochę zdemoralizowanym i pozbawionym współczucia liczysz zwłaszcza na siebie samego. Wydaje się być to z jednej strony znaczny ciężar, niemniej jednak zastanów się chwilkę- przecież skoro JEDYNIE TY jesteś w stanie władać własnym postrzeganiem otoczenia (bo w końcu to twój mózg, prawda?), więc ani jedna osoba z zewnątrz nie jest ci niezbędny, by odczuć szczęście. Ewidentnie relacje z osobami są zdrowe i jak najbardziej wskazane, a miłość to niesamowity „narkotyk”, niemniej jednak w gruncie rzeczy kontrolę nad życiem dysponujesz właśnie ty. Podczas gdy w grę wchodzi bitwa o osobiste samopoczucie psychiczne, ty ustalasz reguły swoim nastawieniem. Wiem, że robienie takowego nastawienia to nie moment, a poniekąd nawyk. Dokładniej opiszę to w pozostałym punkcie. Póki co jednak podkreślę, że jako konstruktor rzeczywistości w pojedynkę budujesz osobisty świat. I ani jedna osoba nie może ci go zniweczyć. Przewagą, jaką posiadasz od dawien dawna i na zawsze jest myślenie. Weź pod rozwagę zatem, jak dużo przed tobą możliwości- chociażby nawet niewidocznych. Zamknięte drzwi nie pozostaną zamknięte na wieczność. Pewną wyjątkową formą wrót, poprzez które trzeba przejść, jest praktyka medytacji. Jest bez wątpienia wiele jej form- wybierz, co lubisz. Fundamentalne założenia to uważność, wyłączenie zbytecznych myśli, skoncentrowanie się na oddechu i chwila na bycie w „tu i teraz”. Poświęć TRZYDZIEŚCI minut na medytację już dzisiaj. I nazajutrz. I pojutrze. Zapewne nie będziesz mieć z początku pewności, czy to w ogóle coś daje. To zwyczajne. Nie chodzi o szok, a o sumienne i wolne stwarzanie przyzwyczajenia. Gdy już wyrobisz sobie nawyk dziennej, powszedniej medytacji, oto co cię czeka- korzyścią nie do podważenia jest zmniejszenie poziomu kortyzolu (jest to hormon poddenerwowania). Medytując, sprawiasz, że napięcie opada. Pojawia się w jego miejscu oksytocyna (hormon miłości). Im systematyczniej medytujesz, tym poprawniej wychodzi ci wprowadzanie się w trans i odczuwanie radości z powodu napływu zdrowych hormonów do mózgu. Zaawansowani mnisi, według naukowców, potrafią już tak dobrze wnikać w stan wyciszenia i skupienia, że osiągają narkotyczne uniesienia wskutek oksytocyny, bez całkowicie nawet minimalnego podawania sobie substancji odurzających z zewnątrz! Niesamowite. I warte uwagi. Dominacja hormonów miłości nad tymi stresogennymi to przede wszystkim wolniejsze starzenie się ciała, szybsza regeneracja, zadowolenie z życia, wrażenie sensu, miłość i empatia względem środowiska, korzystniejsze radzenie sobie z nerwami, większa cierpliwość, większa wytrwałość, zmniejszone zagrożenie zachorowania na nowotwory i choroby serca, pozytywne zmiany w strukturze mózgu (większa ilość substancji szarej i wolniejsze tempo „psucia się” połączeń neuronowych), powiększenie inteligencji, zgoda wewnętrzna, stan zwiększonej uwagi i dystans do świata. Jest to w rzeczywistości pokaźny zestaw profitów, a zapewne jest ich więcej i więcej, o czym możesz dowiedzieć się w sieci. Najważniejsze jest to, że to wszystko masz całkowicie za darmo! Nie skorzystać z tego typu sposobności jest wręcz lenistwem. Od siebie dodam jeszcze, że od chwili gdy medytuję, mam większą ilość snów (w tym świadomych), wyraźnie pozytywniej zabarwionych.

    Afirmacje

    Nie bez powodu powstały powiedzenia „Wiara czyni cuda” oraz „Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą”. Afirmacje to zastosowanie swej podświadomości na swą własną korzyść. Działa ona bowiem tak, że wszelką myśl, jaką jej „wyślemy” uznaje za autentyczną, inaczej nie rozróżnia tego, co w przypływie gniewu nieumyślnie powiemy do siebie samego, od ciągłego przekonania, które o sobie mamy. Powtarzając, chociaż i raz dziennie, że jesteś słaby i do niczego, w końcu podchwycisz tę ideę. A to znacząca wpadka. Jeżeli w ciągu dnia masz czasami pewien krótki czas dla siebie samego, usiądź, zamknij oczy i powtórz w myślach DWIEŚCIE, bądź nawet i milion razy termin „doskonałość”, lub jakieś odmienne pozytywne, na przykład „sukces”, „miłość” albo „radość”. Wczuj się w nie. Niech nie będą to puste wyrażenia, a pojęcia. Możesz też stosować bardziej wymyślne afirmacje, jak „Mogę odczuwać coraz więcej szczęścia”. To tak jak gdyby tworzenie swgo umysłu, kierowanie go na odpowiednie tory. Pewny test pokazał, że ludzie, którzy w wykreślance mieli odszukać wyrazy zabarwione negatywnie, zachowywali się niemalże 4 razy częściej nieuprzejmie wobec innych, niż badani mający podobną wykreślankę, ale ze słowami pozytywnymi!

    Rozumiesz, jak drobne szczegóły wkraczają w podświadomość? Nie daj się więc negatywnym wzorcom. Kiedy tylko poczujesz złość, ból lub bezsilność, zacznij motywującą pogadankę do samego siebie w myślach. To naprawdę działa. Ktoś kiedyś powiedział, że pozytywna idea ma dziesięć razy większą siłę niż negatywna- ciężko się z tym sprzeczać. Spójrz tylko- ludzie pozytywni zarażają każdego śmiechem. Wszystko, co pozytywne jest doceniane, pożądane. Wszystko, co pozytywne ma ochotę się rozprzestrzeniać. Z kolei na negatywy posiadamy pewnego rodzaju tarczę. Pomimo iż sukces jest wynikiem wieloletniej pracy, każdy go docenia. Każdy mechanicznie kojarzy sukces ze spełnieniem. Natomiast, zło, chociaż nierzadko przeciętne i szybkie, staramy się likwidować na wszelkie możliwe sposoby. Doskonale zdajemy sobie sprawę, gdzie chcemy być- po tej lepszej stronie medalu. A czy znasz powiedzenie „Nie ma tego złego, co by nie wyszło na dobre?”. Z całą pewnością znasz. A może „Po każdej burzy nastaje tęcza?”. Czy też, jeśli preferujesz „Jeśli upadnę siedem razy, podniosę się osiem!”. Myślisz, że to kompletnie spontaniczne i nieposiadające wartości wyrazy? Myślisz, że ktoś mógł je ot tak sformułować bez wewnętrznego zrozumienia i przeświadczenia o sile dobra? Niewątpliwie nie. Motywujące treści biorą się z faktu, że dobro jest ponad złem.